Po naładowaniu baterii na słonecznych Karaibach zebraliśmy energię na dalszą podróż. Naszym celem był Meksyk, a dostać tam chcieliśmy się ponownie przejeżdżając przez Gwatemalę i zwiedzając ruiny Majów w Tikal. Dlatego też udaliśmy się chickenbusem do belizeńsko-gwatemalskiej granicy w Melchor de Mencos. Opuszczenie Belize wiąże się z uiszczeniem opłaty wyjazdowej w wysokości 20 belizeńskich dolarów. Po pieszym przekroczeniu granicy i ominięciu szukających naiwnych turystów naciągaczy, skorzystaliśmy z usług lokalnego transportu. Po kilku godzinach jazdy byliśmy już w miasteczku Flores, oddalonym o około 50 kilometrów od ruin Tikal.
Tagged in: Belize
podróż po Ameryce Centralnej cz. 2 (Gwatemala i Belize)
Wyjeżdżając z Hondurasu byliśmy już całkiem oswojeni z otaczającą nas nową, egzotyczną rzeczywistością. Po hiszpańsku mówiliśmy już całkiem komunikatywnie, zaczęliśmy też przyzwyczajać się do gorącego klimatu, nauczyłem się pracować w podróży, jednak jedynym, co ciągle sprawiało nam problem, był transport. Odrzucając powolny i drogi transport turystycznymi minivanami przestawiliśmy się na niewiele wolniejsze, a znacznie tańsze przemieszanie się miejscowymi autobusami. Na nasz kolejny nocleg po opuszczeniu honduraskiego Copan wyznaczyliśmy Livingston, niewielkie miasto położone w ujściu rzeki Dulce, do którego nie da dostać się inaczej, niż drogą wodną. Aby się tam dostać, dojechaliśmy z hotelu do dworca tuk-tukiem, stamtąd busikiem do granicy z Gwatemalą, gdzie po bezproblemowej kontroli granicznej wsiedliśmy do pierwszego w naszym życiu chickenbusa.