samolotem przez Afrykę i Azję cz. 1 (safari z Wielką Piątką w RPA)

Republika Południowej Afryki większości osób kojarzy się z Nelsonem Mandelą i jego walką z apartheidem, Mundialem z 2010 roku, dużą przestępczością i problemami społecznymi. Dlaczego więc my postanowiliśmy się tam wybrać? Jak zwykle pomogła nam w tym rewelacyjna promocja znaleziona na fly4free – przeloty na trasie Rzym – RPA – Tajlandia – Rzym w atrakcyjnej cenie. Kupiliśmy więc bilety, a później zaczęliśmy się zastanawiać co będziemy robić na miejscu. Naturalnym wyborem było safari, gdyż na terenie RPA można znaleźć m.in. trójkę największych ssaków lądowych (słoń, nosorożec, hipopotam), najwyższego (żyrafa), najszybszego (gepard) a nawet najmniejszego (ryjówka malutka) ssaka na świecie, a także liczne gatunki ptaków, w tym pingwiny.

PARK KRUGERA


Zdecydowaliśmy się odwiedzić Park Krugera. Jest to największy pod względem obszaru rezerwat przyrody w Afryce, a drugi na świecie. Niewątpliwie największą jego atrakcją jest możliwość „upolowania” Wielkiej Piątki Afryki. Należą do niej afrykański słoń sawannowy, nosorożec czarny, lew, bawół i lampart. Nazwa ta została wymyślona przez myśliwych, którzy właśnie te zwierzęta uznawali za najtrudniejsze do upolowania. Obecnie spotykana jest we wszystkich przewodnikach a znalezienie wszystkie pięć gatunków jest głównym celem większości turystów. Można znaleźć informacje, że Wielka Piątka Afryki to pięć najbardziej niebezpiecznych zwierząt Czarnego Kontynentu, co zgodne z prawdą nie jest, ponieważ za największą liczbę zgonów odpowiedzialne są hipopotamy.

Jak tak właściwie wygląda safari? Szczerze mówiąc przed wyjazdem moje pojęcie na ten temat było raczej mgliste. Wyobrażałam sobie, że jest to raczej średnia rozrywka dla starszych i bardzo bogatych turystów, których za grube pieniądze usadzani są w jeepach i z lornetkami oglądają przemykające gdzieś w oddali zwierzęta. Rzeczywistość jednak nas zaskoczyła. Przede wszystkim dowiedzieliśmy się, że do parku można wjechać swoim własnym samochodem i w ten sposób poruszać się na własną rękę. Obecnie brzmi to dla nas całkiem naturalnie, ale początkowo rodziło w naszych głowach wiele pytań. Jak w ogóle znajdziemy zwierzęta, skąd mamy wiedzieć gdzie jechać i przede wszystkim – a co jak słoń postanowi nas staranować?! Dowiedzieliśmy się również, że za niewielkie pieniądze możemy zamieszkać w uroczej chatce w jednym z obozów na terenie Parku. A cała infrastruktura turystyczna jest naprawdę rozbudowana, na terenie każdego obozu znajdziemy m.in. stacje benzynowe, restauracje i sklep.

Skąd mamy wiedzieć gdzie jechać? Przy bramie wjazdowej każdy pojazd i jego pasażerowie są dokładnie odnotowywani, zostają pouczeni o obowiązujących ograniczeniach prędkości, o tym że pomijając kilka wyznaczonych do tego miejsc nie mogą wysiadać z samochodu, a także dostają kartę wjazdową z podanym numerem alarmowym i najważniejszymi informacjami. Tam też można kupić bardzo rozbudowaną mapę Parku. Generalnie są na niej zaznaczone wszystkie drogi, obozy, miejsca piknikowe, pomniki i wodopoje. Dowiedzieliśmy się, że najlepiej szukać zwierząt przy wodopojach i ruszyliśmy.

Mapa

Ciągle nie za bardzo wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać, jechaliśmy normalną asfaltową drogą, ograniczenie prędkości do 50 km/h. W pełnym skupieniu obserwowaliśmy wszystkie zarośla obok, trochę wątpiąc w to, że takie dzikie zwierze postanowi przyjść sobie w okolice asfaltowej drogi i naszego samochodu. Nie minęło jednak więcej niż 5 minut takiej jazdy i kilka metrów od nas pojawił się pierwszy słoń. Naprawdę niewiele razy w życiu byłam tak podekscytowana jak w tym momencie. Oto zaledwie kilka metrów ode mnie przechadza się prawdziwy, wielki słoń, w swoim naturalnym środowisku. Dokładnie taki, jakie widywałam w zoo i filmach z narracją Krystyny Czubówny. Nerwowe poszukiwanie aparatu, szybka zmiana obiektywu i mnóstwo zdjęć, z których większość później została skasowana, no bo ile można robić zdjęć jednemu słoniowi i to jeszcze ukrytemu za drzewami. Chwilę po tym pierwsze stado antylop, potem żyrafa i już wiedzieliśmy, że to będzie niesamowite miejsce.

Tak spędziliśmy dwa dni. Jeżdżąc samochodem po parku i obserwując zachowania zwierząt w ich naturalnym środowisku. Okazało się, że szukanie zwierząt nie jest takie trudne, a nawet często zdarzało się, że musieliśmy chwilę poczekać, bo akurat słonica karmiła słoniątko na środku ulicy, albo stado bawołów przechadzało się po asfalcie. Chociaż i tak mieliśmy sporo szczęścia, ponieważ udało nam się upolować całą Wielką Piątkę Afryki!

 

PANORAMA ROUTE


Kanion rzeki Blyde

Do Parku Krugera musieliśmy dojechać z Johannesburga. W związku z tym, że nie było to możliwe do zrobienia w jeden dzień, postanowiliśmy zatrzymać się na jedną noc. Doskonale się to składało, ponieważ akurat po drodze znajdowała się jedna z piękniejszych tras widokowych w Afryce – Panorama Route. Liczy ona około 50 km i przejeżdżając nią można podziwiać zarówno cuda natury jak i miejsca historyczne. My skupiliśmy się na podziwianiu Kanionu rzeki Blyde – drugiego największego kanionu w Afryce. Rozciąga się on na długości 26 km i otoczony jest Górami Smoczymi. Zdecydowanie jest tam pięknie!

nasz rydwan

Generalnie już pierwsze dni spędzone w RPA pozwoliły mi zakochać się w tym kraju. Piękne widoki i niesamowita przyroda, która jest dosłownie na wyciągnięcie ręki. Pyszne jedzenie, na które składają się przede wszystkim steki, a które można popić równie dobrym winem. A to wszystko w cenach, które nie doprowadziły nas to bankructwa. Odnosiliśmy wrażenie, że ten kraj nie został jeszcze odkryty przez masową turystykę, dzięki czemu turyści traktowani są tam z ciekawością i szacunkiem, a nie jak chodzące pieniądze.