jednodniówki

Od dłuższego czasu na portalach zajmujących się tematyką taniego latania można znaleźć opcje różnych jednodniowych wyjazdów. Opinie na temat takich podróży są skrajne- jedni sądzą, że wyjazd, w którym więcej czasu spędzimy w środkach komunikacji niż na miejscu nie ma żadnego sensu, inni uważają, że lepsza taka podróż, niż żadna. My do tej pory odbyliśmy kilka takich krótkich wypadów, które doprowadziły mnie do jednego wniosku: jednodniówki mogą być fantastyczne, pod warunkiem, że zabierzemy ze sobą odpowiednią ekipę.

Warto na chwilę pochylić się nad sensem tak krótkich wyjazdów. Co zazwyczaj skłania nas do powrotu do domu tego samego dnia, co wylot? Poza oczywistym argumentem o samym istnieniu połączeń lotniczych w dogodnych porach, istotna też jest relacja pomiędzy kosztami transportu a ceną noclegów na miejscu. Dlatego też, moim zdaniem, wypady do Lwowa na jeden dzień raczej nie mają sensu, z kolei całodniowe zwiedzanie Kopenhagi bez konieczności płacenia za nocleg wydaje się być zbawiennym dla portfela patentem. Sporym plusem jest też fakt, że na jednodniową wycieczkę namówić można wiele osób- w końcu to tylko jeden dzień urlopu, a koszty również nie będą wysokie. Tyle tytułem wstępu- poniżej opiszę szczegółowo wybrane jednodniowe wycieczki.

 

KOPENHAGA 2018


Do Kopenhagi wybraliśmy się w styczniu tego roku. Plan wyjazdu był prosty- przelot z Gdańska do Malmo, stamtąd autobus do centrum Kopenhagi, 10 godzin w centrum miasta, powrotny autobus na lotnisko, przelot do Poznania i PolskiBus do Gdańska. Co zaskakujące, udało nam się kupić dla całej dziesięcioosobowej grupy bilety lotnicze w najniższych możliwych cenach, to jest 39 złotych z Gdańska do Malmo i 100 koron szwedzkich za bilet z Malmo do Poznania. Bilet na autobus firmy NeptunBus pomiędzy centrum Kopenhagi a szwedzkim lotniskiem kosztuje 200 koron w dwie strony.

Stolica Danii jest ciekawym i klimatycznym miejscem. Po mieście zdecydowanie można przemieszczać się pieszo. Najbardziej rozpoznawalnym punktem miasta jest Nyhavn, czyli kolorowe kamieniczki położone nad samą rzeką. Inna znana atrakcja, park rozrywki Tivoli, zimą jest zamknięty, z kolei słynna obsrana przez mewy syrenka jest absolutnie niewarta zobaczenia. Co nie zmienia faktu, że i tak poszliśmy się o tym przekonać na własne oczy. Generalnie Kopnhaga nie jest tanim miastem, ale ku naszemu zaskoczeniu, można tam kupić kawę za odpowiednik 5 złotych (w Zaggis), a kebaba za 15 złotych.

Moim zdaniem jednak zdecydowanie największą atrakcją stolicy jest Christiania, czyli częściowo samostanowiąca się dzielnica. To takie wileńskie Zarzecze w wersji hard. Duńskie władze nadały jej mieszkańcom legalny status niezależnej społeczności. Miejsce to zasłynęło na świecie jako prężny ośrodek ruchu hippisowskiego i szeroko rozumianej kultury alternatywnej. Skupia też różnego rodzaju anarchistów i miłośników lekkich narkotyków. Panują tu też pewne określone zasady- po dzielnicy nie wolno biegać, ani robić zdjęć mieszkańcom.

  

  

  

  

 

LONDYN 2016


Londyn to chyba najbardziej popularny kierunek jednodniówek. Lotniska Stansted i Luton obsługują codziennie bardzo wiele tanich lotów do i z Polski. Bilety na Wizzaira i Ryanaira można kupić już od 39 złotych w jedną stronę. Z kolei przewoźnicy autobusowi Green Line, National Express i easyBus oferują bilety z lotniska na Victoria Station w cenie od dwóch funtów w jedną stronę. Jak łatwo można obliczyć, koszty transportu przy jednodniowym zwiedzaniu Londynu można zamknąć w kwocie poniżej 100 złotych.

Wybraliśmy się na taki wypad w pewną majową sobotę w 2017 roku. W centrum Londynu spędziliśmy 8 godzin. Z Victoria Station urządziliśmy sobie całodniowe piesze zwiedzanie miasta, z przerwą na klasyczne, paskudnie tłuste fish& chips i kilka piwek na trawce w parku. Przerwa w parku była szczególnie przydatna, ponieważ spacer od Big Bena do Tower Bridge wcale nie jest taki krótki.

W kilka godzin zdążyliśmy obejść wszystkie najbardziej rozpoznawalne miejsca na mapie stolicy Wielkiej Brytanii. Niestety, spacerując wzdłuż Tamizy, od jednego znanego miejsca do drugiego, zauważyliśmy, że znajdująca się pomiędzy nimi londyńska architektura raczej nie powala na kolana. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby zamiast całodziennego szwendania się i oglądania Big Bena albo Tower Bridge wyskoczyć na jeden dzień na zakupy albo do British Museum.

  

  

  

 

LUKSEMBURG 2015


W grudniu 2015 wybraliśmy się do Luksemburga na krótki wyjazd, który w sumie zawierał w sobie nocleg, ale spokojnie można było go zorganizować w formie jednodniówki. Polecieliśmy najpierw z Gdańska do Brukseli Charleroi nieistniejącym już niestety bezpośrednim połączeniem Wizzaira, stamtąd autobusem Flibco do Luksmeburga, nocleg w hostelu, całodzienne zwiedzanie miasta, ponownie Flibco do Frankfurtu-Hahn i Wizzair do Gdańska.

Stolica państwa o tej samej nazwie zrobiła na nas znacznie lepsze wrażenie, niż się spodziewaliśmy. Ciekawym doświadczeniem była choćby obserwacja korków, jakie tworzą się po godzinie 18 na wyjeździe z kraju, spowodowanego głównie powrotem do domów niemieckich imigrantów zarobkowych. Jak widać, w każdym kraju są ludzie, którzy szukają sobie lepszego miejsca na świecie…

Stare miasto zwiedzać można z poziomu murów, co powoduje dużo schodzenia i wchodzenia po schodach, ale dostarczy pięknych widoków. Dobrą metodą jest najpierw okrążenie starówki trzymając się murów, a następnie zejście na dół. Taki spacer zajmuje jedynie kilka godzin, a nam w ciągu dnia udało się to zrobić dwukrotnie.

Ponadto, odwiedziliśmy jarmark świąteczny, gdzie zjedliśmy obowiązkowego wursta i napiliśmy się grzanego wina. Warto zobaczyć też nowoczesną dzielnicę Kirchberg, gdzie znajduje się wiele siedzib różnego rodzaju unijnych organizacji, a na ulicach można spotkać europejskich biurokratów w ich naturalnym środowisku.

  

 

KARLSKRONA 2014


Na krótką wycieczkę można udać się również promem. Dlatego też z okazji moich 23 urodzin wybraliśmy się w rejs do szwedzkiej Karlskrony. Same bilety na rejs liniami StenaLine są raczej niedrogie, a czasem dodatkowo zdarzają się jeszcze atrakcyjne promocje. Tutaj szczerze muszę też wyznać, że czas spędzony z przyjaciółmi na statku podczas wspólnego picia i dyskusji był znacznie ciekawszy, niż zwiedzanie samej Karlskrony. W mieście obejrzeć można główny plac i darmowe Muzeum Morskie, jest też kilka przyjemnych miejsc na wypicie piwka i zjedzenie kanapki na świeżym powietrzu, ale najsłoneczniejsze miasto Szwecji nie prezentuje się jednak zbyt okazale.