Nasza przesiadka w Tokio trwała ledwo 24 godziny, więc ciężko wygłaszać jakieś większe osady, ale… chyba nie polubiłem Japonii. Serio, to zbyt dziwaczny kraj jak na mój gust. Wszyscy ludzie zachowują się jakby cierpieli na lekką postać zespołu Aspergera, wcinają glony i podają słoną herbatę. Poza tym powiedzenie komuś „nie wiem” jest poważnym towarzyskim nietaktem, w przeciwieństwie do oglądania porno-komiksów w metrze. Dziwny to kraj, a spędzona w nim doba przypominała psychodeliczny trip, ale po kolei…