Nienawidzę podróżowania długodystansowymi autobusami. Jeszcze bardziej nienawidzę podróżowania nocnymi tureckimi długodystansowymi autobusami. Bilety na całonocny kurs pomiędzy Stambułem a Denizli (najbliższym dworcem w okolicach Pamukkale) kupiliśmy praktycznie przed samym odjazdem, co wiązało się z zajęciem dwóch spośród czterech miejsc w ostatnim rzędzie. W przeciwieństwie do wycieczek szkolnych nie były to jednak najfajniejsze miejsca w całym autobusie. Jedną z drobnych różnic kulturowych pomiędzy Europą a Turcją jest obowiązek podania swojej płci przy zakupie biletów autobusowych- ma to na celu zapewnienie komfortu pasażerom. System automatycznie przydziela miejsca kobietom koło kobiet, facetom koło facetów, a pary mogą siedzieć razem pod warunkiem zachowania zasady, że mężczyzna siedzi z brzegu, a kobieta przy oknie. Nie mam zamiaru krytykować tego systemu, ale w moim przypadku w tej specjalnej konfiguracji foteli skończyło się tym, że całą noc zdecydowanie bez własnej woli przytulałem się z pewnym spoconym wąsatym panem. Uczucie bliskości potęgowały jeszcze maksymalnie rozłożone na nas fotele wcześniejszego rzędu (nasze niestety były już pozbawione tej możliwości).