Z wiadomych względów bardzo lubię celebrować Dzień Świętego Patryka racząc się Guinessem w dobrym towarzystwie. W takich też okolicznościach wspólnie z Gosią, koleżanką Emilią i kolegą Tymonem podjęliśmy decyzję o krótkim weekendowym wypadzie do Belfastu. Ceny lotów były śmiesznie niskie, podobnie jak wynajem samochodu i dwa noclegi, dlatego nikt długo się nie zastanawiał. Takie to już przyjemne uroki podróżowania w cztery osoby. Wstępny plan zakładał zwiedzanie Belfastu pierwszego dnia i objazdówkę po spektakularnym irlandzkim wybrzeżu dnia następnego.