W poprzedniej części Gosia opisała Azerbejdżan, a w tej ja postaram się przybliżyć co robiliśmy i jak wygląda sytuacja u największego wroga Azerów, czyli Armenii. Ten najmniejszy z kaukaskich krajów to twór bardzo dziwny. Z jednej strony wszędzie dookoła cudowna przyroda i piękne widoki, z drugiej chyba najbrzydsze miasta jakie kiedykolwiek widziałem. Ludzie podwożący nas stopem byli najserdeczniejsi na świecie, z kolei kelnerzy, taksówkarze i hotelarze próbowali oszukać nas na każdym kroku. W mojej pamięci Armenia zapisała się więc jako kraj lekko schizofreniczny.